Pomimo, że każda chwila radości trwa niezmiernie krótko
- później znika -
zawsze jednak zostawia za sobą trwałą nadzieję i jeszcze trwalsze wspomnienia...

środa, 20 kwietnia 2011

Frywolitkowe wstążeczki


Pewnego zimowego poranka wybrałam się do mojego ulubionego sklepu "Świata Haftu". Miałam zamiar dokupić brakujące kordonki, gdyż akurat dostałam weny szydełkowej. Wybrałam; tak i owszem białe moteczki, trafiły się też i kolory. Już miałam pożegnać się, gdy zauważyłam karteczkę wiszącą na drzwiach "KURS FRYWOLITKOWY".
Hm... pomyślałam, nic tak naprawdę nie wiem o tej frywolitce.
Hm... kurs dzisiaj popołudniu...może się skuszę.
I tak o to, spontanicznie znalazłam się na kursie frywolitki.
Dwie godziny próbowałam pojąć o co w tym wszystkim chodzi. Kłębiły mi się w głowie myśli : co ja tu robię? chyba nie nadaję się do tej techniki:( czółenko? po co mi to?).
Późnij jednak przyszło olśnienie i dziś mogę stwierdzić, że etap dla początkujących mam już za sobą.
Oto moje pierwsze frywolitkowe wstążeczki i dodatki:


3 komentarze:

  1. Cudne koronki! Ja też mam w planach naukę frywolitki. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. To coś co Mysia bardzo lubi, ale nie ma o tym zielonego pojęcia ;o) Piękne ;o)

    OdpowiedzUsuń
  3. O jejku jakie śliczne, marzą mi się takie, ale jakoś wiary brak aby podjąć próby...

    OdpowiedzUsuń