Witam, witam nowe obserwatorki.
Witam, witam moje stałe bywalczynie.
U mnie jak zawsze... sentymenty...sentymenty...
Wracają wspomnienia..., przeplatają się gdzieś w pamięci ulotne, rozmyte chwile spędzone przy starej Singerce z moją ukochaną Babcią. Wtedy byłam małą dziewczynką, zbyt małą by docenić kunszt Jej pracy i misternie wykonane dzieła, zbyt małą by móc czegoś się od Niej nauczyć. Byłam tylko baczną obserwatorką, która gdzieś cichutko w kąciku siedziała i z zaciekawieniem przyglądała się babcinym ruchom.
Czasem wystarczy jakiś mały drobiazg by wszystko na nowo mogło powrócić. Duże stare nożyce, które wtedy dla moich drobnych rączek były zbyt ciężkie, teraz podczas haftowania dały o sobie znać. Naparsteczki, niteczki, masa guzików i guziczków, te wszystkie filuterne przedmiociki były gdzieś zawsze w pobliżu. Tęsknię za tymi chwilami, tęsknię za tym klimatem jaki panował w domu Babci. I choć wówczas strasznie się bałam surowej miny i nieznanej mi "kobiecej zadumy", to teraz żałuję, że zabrakło mi w owym czasie odwagi by móc usiąść przy Niej i z dziecięcą ciekawością chłonąć wszystko co się wokół działo. Czas nie stoi w miejscu, już go nie cofnę, to co minęło nie wróci. Niebawem minie 10lat odkąd odeszła, daleka a jednak bliska memu sercu osoba.
Uśmiecham się do Ciebie Babciu i teraz po latach jest mi żal, że nie mogę się z Tobą podzielić swoją pasją. Mam nadzieję, że od czasu do czasu zaglądasz do mnie i z uznaniem kiwasz głową. To mi w zupełności wystarczy.
Pozdrawiam Was kochane blogowiczki, dziękuję za przemiłe komentarze, a jeszcze bardziej dziękuję za to, że jesteście - kobitki moje drogie. Odwiedzam Wasze blogi i jestem zawsze pod wielkim wrażeniem. Macie niesamowitą siłę przyciągania. Już nie potrafię żyć bez mojej pasji. Miłego wieczorku i pięknego jesiennego poranka. Jutro już piątek......
Ja też wierzę, że obydwie moje babcie - robótkujące a jakże, a także dziadkowie mają mnie pod swoją opieką i cieszą się, że "wracam do korzeni".
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
Jakbym czytała własną historię:) Moja kochana Babcia nie szyła, ale wyszywała, robiła na drutach, na szydełku. Dopiero jak odeszła, ja zaczęłam robić te wszystkie rzeczy. Nie zdążyłam jej nic pokazać, o nic zapytać. Mam jednak wspomnienia. Na zawsze zapamiętam ją dziergającą w półmroku :) Pozdrawiam serdecznie i miłego dnia życzę :)
OdpowiedzUsuńPięknie opisałaś stosunki między małą dziewczynką, a Babcią, pewnie nie jedna z nas powie " Ja tak samo miałam". To niesamowite, że haft może wzbudzić takie miłe wspomnienia
OdpowiedzUsuńNASZE BABCIE TAK DŁUGO ŻYJA..NA ILE STAĆ NAS NA ICH WSPOMINANIE....U MNIE W DOMU STOI BABCINA SINGERKA....UWIELBIAŁAM JEJ SZUFLADKĘ PEŁNĄ GUZICZKÓW,NAPARSTKÓW,..ACH I TE CIĘŻKIE NOŻYCZKI...GDZIE ONE DZIŚ SĄ?????BARDZO CI DZIĘKUJĘ ZA TE WSPOMINKI:))))....A JAKIE SŁODKIE TE HAFCIKI!!!!
OdpowiedzUsuńale się rozczuliłam czytając ten wpis.. podziwiam cie za to wyszywanie :)
OdpowiedzUsuńA ja miałam dziadka robiącego na drutach ;-) Robił dla nas, swoich wnuczat, czapki kominiarki i nimi nas 'uszczęśliwiał' ;-) Dzisiaj, gdy jestem starsza i NIECO mądrzejsza, miało by to ogromne znaczenie... wtedy za każdym razem płakałam, gdy dziadkową kominiarke mama mi wkładała na głowę ;-P
OdpowiedzUsuńMiło sie czyta takie sympatyczne wspomnienia, szkoda tylko, ze w ludzkiej naturze jest coś co mijanie czasu uświadamia dopiero, kiedy ten czas już bezpowrotnie minie. Ja już jestem na tym etapie, kiedy uświadamiam sobie każdą minutę i chłonę z niej tyle ile się da, a czas ucieka i ucieka...
OdpowiedzUsuńPiekna opowiesc I bardzo wzruszajaca... Kiedys to my bedziemy babciami I zycze Tobie I sobie aby nasze wnuki mialy rownie sympatyczne wspomnienia...
OdpowiedzUsuńWspaniałe masz wspomnienia...ja niestety nie miałam babć, bo zmarły zbyt szybko...ale pamiętam singerkę co stała kiedyś u nas w domu i jak się bujałam na żeliwnym pedale :) takie ciężkie nożyce też gdzieś mama moja używała :) Piękne chwile...
OdpowiedzUsuńPiękne wspomnienia, ja swoją babcię pamiętam jak dziergała na drutach i miałam to szczęście że jeszcze paru rzeczy się od niej nauczyłam.
OdpowiedzUsuńPięknie napisane ,warto mieć w sercu tak piękne wspomnienia !!!Ja pamiętam jedną babci jak przez mgłe,ale mam jej starą bieliżniarkę i pudełko krawiecki była nawet nawleczona igła ,grzybek do cerowania i cudne maleńkie blaszane pudełeczko też z igłami .Cenię to wszystko oj !!!BARDZO !!!Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPiękne maleństwa, podziwiam zdolności i pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńCoś w tym jest moja babcia szyła , haftowała , szydełkowała , robiła też dziwne hafty na zamówienie , nazywała je toledo . Ja tak nie potrafię , szkoda,że teraz nie możemy się spotkać , czasami brakuje mi Jej dobrej rady .
OdpowiedzUsuńPodziwiam Twoje hafty , są takie misterne -pozdrawiam Yrsa
a moze nagrode?? zapraszam do siebie ;)
OdpowiedzUsuńMasz dar opisywania ciepłych emocji. Tworzysz słowami równie misternie i urokliwie, jak za pomocą igły i nitek. Pięknie tworzysz :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i dziękuję za odwiedziny :)
Bardzo lubię twoje sentymentalne wpisy! Moja babcia co prawda nie szyła, ale przez 10 ostatnich lat swego życia, które przędła u nas przędła nici z wełny, a potem na szydełku i drutach dziergała. Nieraz siedziałam przy kołowrotku i oczu oderwać nie mogłam, obserwując jak z kępka wełny powstaje nić.
OdpowiedzUsuńDziś przyszła przesyłka z kanwą i łakociami. Dziękuję!!!
cieszę się że tu trafiłam bo cudne są Twoje hafty :) na pewno będę zaglądać regularnie :)
OdpowiedzUsuńDane mi było doświadczyć chwil spędzonych na wspólnym dłubaniu, z czułością je wspominam. Nasze Babcie na pewno są z nas bardzo dumne i uśmiechają się zawsze kiedy pochylamy się w skupieniu nad kolejnym tworzonym drobiazgiem. Pracowita niewiasta jest ozdobą domu mawiał mój Dziadunio.
OdpowiedzUsuńAch wspomnień czar, dziękuję Ci Aldono!
A Twoje hafty, wspaniałe!
Pozdrawiam serdecznie.
Cudne hafciki tworzysz, mają tyle delikatności :)
OdpowiedzUsuń